niedziela, 2 czerwca 2013

2. "Powtórzę, to jeszcze, raz, w grzeczny, ale to, bardzo, grzeczny sposób."

Oczami Magdy

~ Tydzień później ~

Ostatni, tydzień, minął całkiem spoko. Właśnie, wróciłam z koncertu, z okazji rozpoczęcia wakacji. Było jakoś, po 1 w nocy, więc weszłam, cichutko na paluszkach. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, i poszłam spać.
" Poszłyśmy, z Julką, do jakiegoś klubu, wychaczyłyśmy, pierwszy lepszy, który rzucił, nam się w oczy. Londyn jest, wielki, nie mogę się tu, odnaleźć. Wyszłam, na dwór, aby się, przewietrzyć. Jakiś chłopak, mniej więcej, w moim wieku, no może, z rok starszy lub, dwa, zaczął się, do mnie przystawiać, i zaczął mnie obmacywać.
- Zostaw mnie.! - krzyknęłam.
- Przestań, bądź cicho, krzyki zostaw na później. - powiedział
- Krzyki zostaw, na później.?! Co..co.. co to ma znaczyć.? Puść mnie.! - krzyknęłam, jeszcze głośniej. Ale on, nie posłuchał, mojej prośby, i mocniej, mnie chwycił.
- Puść ją. - odezwał się, jakiś męski głos.
- Bo.? Nic, mi nie, zrobisz. -powiedział, ten typ, i jeszcze bardziej, mocno mnie chwycił.
- Powtórzę, to jeszcze, raz, w grzeczny, ale to, bardzo, grzeczny sposób. Puść, ją ty, popaprańcu.! - powiedział, i przywalił temu, chłopakowi. Korzystając  z okazji, że upadł, na ziemie, schowałam, się za plecami, tego drugiego.
- Dziękuje, że mnie, obroniłeś. - powiedziałam.
- Drobnostka. Liam - powiedział, uśmiechnął się, i podał mi rękę.
- Magda. "
Co za klub.? Co za Liam.? Co za sen.?! Nie przeraził mnie, ten sen. Sen jak sen, nie ma swojej przyszłości. W nosie z tym, ide dalej spać.

~ Rano ~

Obudziła mnie mama, marudziłam, bo byłam śpiąca. Ale szanowną mame, to nie obchodziło, dobra mniejsza   o to. Rozejrzałam się, po swoim pokoju, przy drzwiach walizki, przy oknie biurko i te inne duperele, pokojowe. Wyciągnęłam jakieś ubrania, z szafy i poszłam, do łazienki. Wzięłam poranny prysznic, ubrałam się <klik>, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Zaszłam jeszcze do pokoju, w celu włożenia kosmetyczki do walizki. Moim następnym celem, było zjedzenie śniadania, tak też zrobiłam. Zjadłam tosty, z nutellą, popiłam mlekiem i umyłam ręce. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie, przy lodówce, wskazywał on godzinę 11:45. Samolot mamy o, 13:30, ale Julka już pewnie, jest w drodze, ze Słupska do Warszawy nie jedzie się, 5 minut. Natomiast, moja wygodnicka osoba, ma na Okęcie, około 30 minut drogi, podwiezie mnie tata, lub mama.

~ Godzinę później ~

Jestem w drodze na lotnisko, bo odprawa idt. To trochę, się schodzi, więc troszku wcześniej, poprosiłam tate by mnie, podwiózł. Mama zachowywała się, jakbym wyjeżdżała już, do końca mojego życia, boże mamo, to tylko 2 miesiące, litości. Kocham mamę, ale czasami przesadza. Wysiadłam z samochodu, wzięłam walizki, pożegnałam się z tatą, i poszłam na lotnisko. Wzrokiem szukałam, bezustannie Julki, aż wreszcie, zdobyłam cel.



- Julka.! Madzia.! - krzyknęłyśmy równocześnie. Obie bardzo się, ucieszyłyśmy, że widzimy się w realu, a nie na ekranie komputera. Przeszliśmy przez bramkę, wyjęłam telefon z kieszeni, przełączyłam na tryb samolotowy. Conajmniej połowę lotu, przegadałyśmy Julką, ona jest taka super, że nie da się jej opisać. Sięgnęłam do kieszeni spodni, po raz kolejny po słuchawki. Podpięłam je do telefonu, i byłam w świecie muzyki. Jak to mój zwyczaj, losowa piosenka - dzisiaj nią jest... Justin Timberlake - Mirrors, wprost kocham, tą piosenkę. Lot minął dobrze, i spokojnie. O zakwaterowanie, nie musimy się martwić, bo Juliusz powiedział, że będziemy mieszkać u jej brata. A właśnie, taka jedna, mała ciekawostka o Julce, jej brat to Filip Mettler. Tak, ten Filip Mettler, z XFactora. Wracając do muzyki, muzyka nie należy do moich pasji, jest częścią mojej pasji. Więc, cóż to za pasja.? Otóż, moją pasją, jest taniec. Wiąże się, z muzyką, nieprawdaż.? Kocham tańczyć, kocham wszystko, co z tańcem, związane. Chodziłam na zajęcia, ale to parę lat temu tak czy siak, o tych zajęciach nawet rodzice, nie wiedzą. Gdy wychodziłam na lekcję, to mówiłam im, że idę, do któregoś, z przyjaciół. Natalka wymykała, się ze mną, cóż tak, wyglądały nasze 3 lata, życia. Gdy wylądowałyśmy, poszłyśmy odebrać, bagaże. Ja obiecałam mamie, że do niej zadzwonię.
- Cześć mamo... Tak, wylądowałyśmy... Tak, jesteśmy nadal w jednym kawałku... No muszę, kończyć, papa, buziaki. - powiedziałam i przesłałam buziaka, do telefonu.
Czekał na nas, już Filip. Julka mnie mu, przedstawiła i wszystko, było cacy. Po przeszło trzydziestu minutach drogi, samochód zatrzymał się, przed bardzo, ładnym domem <klik>. Byłam pod wrażeniem, był śliczny wspaniały... No nie wiem, jakimi słowami, go opisać. Filip oprowadził nas, po domu, dom był piękny na zewnątrz, ale w środku, też był niczemu sobie. Ma chłopak, gust, trzeba przyznać. Na parterze znajdowała się, kuchnia <klik>łazienka <klik>salon <klik> i korytarz <klik>. Były też, schody <klik>, które zaprowadziły nas, do naszych pokoi. Gdy zobaczyłam swój pokój <klik> prawie padłam z wrażenia, był świetny. Pokój Julki <klik> też, był super.! No serio, przyznam, ma gust Filipek, ma gust. Była też, fajna łazienka <klik>. Jestem, pod ogromnym wrażeniem. Wróciłam na dół, po walizki, wzięłam je, zaniosłam do "swojego" pokoju i zaczęłam się, rozpakowywać. Trochę, mi to zajęło, ale okej.

_________________________
Proszę bardzo, jest 2.:) Troszeczkę krótszy;) Mi się podoba, a wam, ludki? ; * Dobra nie zanudzam.;] Piszcie, czy się podobało : ) xx. Magda:>

3 komentarze:

  1. Swietne. Filipek moim bratem, marzeniaa... Weny ; *

    Julka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział ;D weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog. Czuje, że ten sen się spełni. Tylko czemu Filip mieszka w UK?
    Weny i Buzia ; **
    Marcela

    OdpowiedzUsuń