poniedziałek, 7 października 2013

11. Ja grzesze, wszystkim czym się da!

*Magda*

Obudziłam się, w nieznanym mi miejscu. A też fakt, jestem u Leona... Sięgnęłam, po mój telefon, była godzina 9:25. Miałam, 50 wiadomości, i 25 nieodebranych połączeń, wszystkie od Louisa. Kilka nagrań, na poczcie głosowej. Odsłuchałam, je wszystkie. Smutno mi się, zrobiło przez niego. Wszystko zjebałam. Straciłam chłopaka, z którym chciały by być miliony. Ogarnęłam swój wygląd, ubrałam się. Poszłam do kuchni, był tam tylko Leon, reszty nie widziałam.
- Cześć Leon, dzięki za przenocowanie. - powiedziałam.
- O hej, nie no spoko, niema sprawy. Zostań ile chcesz.
- Dzięki.
Zjadłam, płatki, na mleku założyłam bluzę, i wyszłam na dwór. Londyn, nawet rano, był zatłoczony. Szłam chodnikiem, kiedy zobaczyłam Lou, szedł w moim kierunku, szybko sie odwróciłam, mam nadzieje, że mnie nie widział. Skręciłam z najbliższą uliczke, zniknął. Chciałam, uniknąć tego spotkania, jak.. jak ognia. Jednak kiedyś, będe musiała wrócić, chociaż ze względu na Julke. Musze sie pojawić, kiedyś na ślubie jej i Nialla. Zaśmiałam sie w myślach. Ale przecież, wakacje też nie będą trwały wiecznie.
I tak na serio, nie mam przy sobie wszystkich ciuchów. Mam tylko, mniejszą połowę. Wszystko zostało, w domu chłopaków. Lou i tak nie ma... Nie, nie pójde do nich, ale go nie ma...nie ma... Jak tam pojade, to zaraz wszystko się wyda. NIE! Chyba wróce, do mieszkania, tu to nawet mnie może Liam lub Zayn zauważyć.

*Julka, Miami*
- Niall, idziemy na śniadanie! - krzyknęłam, a mój chłopak w ekspresowym tępie zjawił sie obok mnie.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na śniadanie.
Kiedy byliśmy w połowie drogi, zapomniałam, że nie zabrałam telefonu, tak jakby Magda sie odzywała.
- Zaczekaj, wróce zaraz, zapomniałam telefonu. - cofnęłam sie w strone pokoju.

Kiedy miałam już telefon, wychodząc z pokoju wpadłam na Harry'ego.
- Patrz jak łazisz mendo! - powiedziałam do lokersa.
- Jak zwykle od rana zły chumorek.
- Spier-da-laj!
- Co tak ostro? Kochanie...
- Co ty sobie ubzdurałeś?!

- To przeznaczenie.
- Wierze w przeznaczenie, ale chyba przestane.
- Wierz, dalej mi to nie przeszkadza.
- Dobra, ja ide, bo czeka na mnie MÓJ CHŁOPAK. - chciałam już odejść.
- Horan? Serio wolisz go niż mnie?
- On mnie kocha.
- A nie pamietasz, jak było nam dobrze...
- Harry, ty nic nie rozumiesz.

- Nie Julka! To ty, nic nie rozumiesz!
- To mi wyjaśnij, kochasiu. - parsknęłam krzyżując ręce na piersi.
- Poprostu nic, i tyle.
- Masz racje, nie rozumiem cie...
- Ale mnie kochasz.
- Tak, co nie!

- Powiedziałaś to! Wiedziałem. - zaczął sie do mnie zbliżać. Za mną była ściana. Kiedy już przy niej stałam, a on chciał mnie pocałować, złapałam go za policzki.
- Morda przy sobie Styles. - warknęłam, puściłam jego twarz i odeszłam. Niall już zjadł śniadanie.
- Co tak długo?
- Nie mogłam go znaleźć. - zkłamałam.

- No dobra, to zjedz coś.

*Tydzień później, Julka, Londyn*
Już minął tydzien w Miami, wróciliśmy do Londynu. Harry też wrócił, wiadomo, czepiał sie jeszcze i próbował mnie wiele razy uwieść, ale pies go jebał, jebał go pies, pies go jebał. Magda sie nie odzywała, ja wymyśliłam pomysł, wprowadziłam w niego tylko Lou, żeby wyglądało wiarygodnie. Chociaż Niall widział, że coś knuje więc też wie.
- A jak nie przyjdzie? - zapytał Loui.
- Przyjdzie. Po sms-ie ''Jestem w ciąży z Harrym, możemy sie spotkać w parku jutro o 12?'' Każdy by przyszedł. - powiedziałam.
- Ale Magda nie jest głupia!
- LOU! Ale chyba raczej sie tym przejmie! Serce ma!
- Wątpie, posądziła mnie o coś, czego nie zrobiłem!
- Okej, przekonujący argument...
- Właśnie.
- Jebnij się! Ona przyjdzie!
- Jebnij sie! Chce wierzyć, ale nie moge!
- To uwierz!
- Jebnij sie! Nie moge!
- Ja przynajmniej mam z kim sie jebnąć!
- To było wredne. - zaczęłam sie smiać, a Lou ze mną. - Dobra, w każdym razie, przyjdzie to przyjdzie, nie to nie, nie będe za nią latać. - dodał.
- Jak nie ty to kto? Tobie zależy na niej, czy mi? - w tej chwili dostałam sms-a. - Magda, ''Przyjde...''
Pokazałam telefon Lou.
- Faktycznie sie przejęła....
- Ale przyjdzie! A ty pójdziesz, za mnie!
- No wiem, wiem...
- I widzisz? Znów do siebie wrócicie.
- Tego to nie wiem, mam nadzieje, ale serio nie przejęła sie tym, że w ciąży jesteś, z Harrym... - Loui sie zaśmiał.
- CO!? JULKA, JAK TO? - usłyszałam głos ze strony drzwi. Harry, no pięknie....
Chociaż, wkręce go, ciekawie sie zaczyna... 
- Tak, to, bedziesz miał dziecko!
- Chwila, powtórze, co!?
- To co słyszysz!
- Ale my, tylko raz...
- I co z tego, że raz, jestem w ciąży, czasu nie cofniesz!
- Skąd masz pewność, że to moje dziecko?
- Pomyślmy, z nikim innym nie spałam debilu!
- Dlaczego mi wczesniej nie powiedzialas?
- Bo takie reakcje mnie wkurwiają!
- Jakie znowu reakcje?
- Takie!
- Jezu Julka, ty pewnie też byłaś w szoku, jakiej sie reakcji spodziewałaś?
- Na przykład takiej ''Wychowamy je'', albo byś przyznał, że będziesz beznadziejnym ojcem i, żeby Niall je wychował!
- To mam je wychować, albo powiedzieć, że nie?
- A idź ty!


*Następny dzień, Magda*
Nie moge uwierzyć, że Julka jest w ciąży z Harrym, ciekawe co on na to. Przejęłam się, w końcu to moja przyjaciółka. 
O 12, poszłam do tego parku. Nie widziałam Julki, postanowiłam poczekać. Chwile później, ktoś stuknął mnie w ramie. Odwróciłam sie, zobaczyłam Lou.
- Louis... - powiedziałam ledwosłyszalnie.
- Tak... Ja chce to wyjaśnic...
- A-ale tu niema, nic do wyjaśniania...
- Magda, kocham cie!
- Ja ciebie też, ale my nie możemy...

- Jak to nie możemy?
- Nie możemy, tak bardzo cię przepraszam Louis... - powiedziałam, odwróciłam się, i poszłam w stronę mieszkania, łzy polały się z moich policzków.
- Magda! - zawołał mnie, ale nie reagowałam.
Jeszcze bardziej, się poryczałam.

*Louis*
Czemu ona mi to robi? Czemu? Kocham ją, ona mnie też, więc w czym problem? Muszę się dowieć, co ona wyprawia. Nic, innego nie mam tu do roboty, poszłem w stronę domu.
Tam zaatakowala mnie Jula.
- I co? Gdzie ona jest?!
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?!
- Powiedziała, że nie możemy być razem, że w tej sprawie, niema nic do wyjaśniania.

- Zajebie ją kurwa, jestem w ciąży, nie moge sie denerwować, ale ją zajebie!
- Przestań, wiemy przecież  że nie jesteś....

- Ale tak czy tak, zajebie ją!
- Nie zrobisz tego.
- Czemu?
- Bo ją kocham.
- Ależ to urocze...

- Jedna myśl nie daje mi spokoju.
- Jaka?
- Ona może, kogoś mieć.
- Niby kogo?
- A mało jest, chłopaków w tym mieście?
- Ale ty jesteś tylko jeden!
- Ja też jestem jeden. - Niall przytulił mnie od tyłu.
- No wiem. - pocałowałam go w policzek.

- Migdalcie sie, ide do siebie. - powiedziałem i poszełem do swojego pokoju.

*Julka*
Zastanawiam sie, nad tym, aby powiedzieć Hazzie prawde, ale wole nie... Ale co będzie, jak Niall się dowie? Wie, ze mialam wkrecic Magde, ale nie wie, ze wcisnelam kit Hazzie. Będzie awantura. Teraz się tylko modlić, żeby nie trafić na Hazze.
- Co tak myślisz. - zapytał Niall i mnie pocałował, jak siedzielismy w salonie.
- Nic.
- Znowu jestes smutna przez Magde. - znowu mnie pocałował. Nasz czas przerwała moja zmora, Harry...
- A widze, że jeszcze nie wiesz. - powiedział loczek do Nialla.
- Oczym miałbym wiedzieć? - spytał Niall.
- O MOIM dziecku...
- Czym?! JULKA! - Niall, zwrócił się do mnie.
- No wcisnęłam mu kit, że jestem w ciąży...
- Co ty pierdolisz? - teraz wtrącił się Harry.
- Soo... Miałam zmobilizować Magde, żeby sie ze mną spotkała, a poszedł Loui, to powiedziałam, że jestem w ciąży z tobą, a potem powiedziałam to tobie...
- Zrobiłaś to, żeby oni sie zeszli czy coś? - spytał Niall.
- Tak.
- OKŁAMAŁAŚ MNIE?! - krzyknął Hazz.
- Tak!
- Jula, jak mogłaś. - Hazz zaczął do mnie podchodzić.
- Nie dotykaj jej. - Niall stanął między mną a Harrym.

- Spierdalaj. - powiedział lokers.
- Harry idź już.
- Niall ja tu mieszkam, i nie masz prawa mnie wywalać!
- IDŹ! - krzyknęłam.

- A chuj, wam w dupe! - krzyknął i wyszedł z domu.
- Ale afera... - zaśmiałam sie.
- Może idź go uspokuj...
- Okej, chociaż..
- Jula, jest jaki jest, ale..
- Okej...
Wyszłam z domu. Harry był blisko, więc go dogoniłam.
- Harry poczekaj. - złapałam go za rękę.
- Czego? - odwrócił sie - A to Ty, co, chcesz więcej pościemniać?
- Ja tylko, chciałam...
- Zrobić ze mnie idiotę?
- Cie przeprosić...
- TY? MNIE?

- Tak...
- Może ty, naprawde w ciąży jesteś?!
- Nawet tak nie żartuj, wszystko tylko nie dziecko z tobą!
- Bardzo zabawne.
- No bardzo, chociaż ładne dzieci byśmy mieli.
- To może jednak chcesz? - Hazz poruszał brwiami w zabawny sposób, wiec sie zaśmiałam.
- Nie, nie, nie, mam dopiero 18 lat!
- Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- Nie ty pierwszy, nie ostatni, ale dziecka nie chce. Znaczy jeszcze nie.

- Zapraszamy, do Londynu częściej.
- Spokojnie, jeszcze jestem tu miesiąc i tydzień.

- TYLKO miesiąc i tydzień.
- Co mam rozumiec, przez twoje TYLKO?
- Wydaje się, że to tak długo, ale to tak krótko.
- A co, bedziesz tęsknił? - dopiero teraz zauważyłam, że doszliśmy do centrum Londynu. I dopiero teraz zauważyłam, że mam pierwszą ''normalną'' rozmowe z Harrym.
- Kto by nie tęsknił za taką osobą?
Czułam, że sie rumienie. Czemu on to robi, nie jest teraz natrętny, tylko słodki. Jula, ogar masz chłopaka! Serio sie rumienie.... Tyle, już jestem w tym Londynie, a dopiero teraz zobaczyłam Big Bena. Nie ważne, ważne, coś, raczej ktoś przykuł, bardziej moją podzielną uwage. Ruszyłam, w stronę tego czegoś.
- Julka, czekaj, gdzie idziesz? - pytał Harry.
- Chodź! - pociągnęłam go mocno za rękę.
Na ławce, siedziała moja przyjaciółka, z jakimś chłopakiem, mało tego całowali się, nie wytrzymałam, podeszłam do nich.
- Ty przyjebie, czemu całujesz moją przyjaciółke?! - zaczęłam się drzeć na nich.
- Julka, to nie to co... - mówiła Magda.
- O daruj sobie, widzieliśmy. - dodał Harry.
- Jezu, ludzie to nie tak. - powiedział ten przyjeb.
- A ty sie nie wtrącaj! Czy ktoś cię o zdanie pytał?! Ja kurwa, staje na głowie, żebyście sie z Lou zeszli, ale nie, ty całujesz sie z jakimś pierwszym lepszym!
- Nieobchodzi mnie to! Mam w dupie, te wasze pomoce! Zostawcie, mnie, ja nie wracam!
- I dobrze, nikt cię o to nie błaga na kolanach!
- Magda, ona mówi, że jest w ciąży, a ty nic! - powiedział Hazz.
- Daj spokój, ona tego nie kupi!

- Ja wogóle nie wiem, po co dziś przyłaziłam do tego parku, nie spotkałabym Louisa, i wszystko by było git!
- A po co ja z Tobą gadam! Jak chcesz reszte swoich rzeczy, to poprosze Zayna, żeby ci je przywiózł, może do Justina? Jest bezstronny? - zapytałam zirytowana.
- Wiesz, ile sie z Justinem nie widziałam?!
- Jebie mnie to... - złapałam Hazze za ręke i odeszłam.

*Magda*
- Leon, co ja mam teraz zrobić? Całe życie mi się wali. - mówiłam zrozpaczona.

- Przedewszystkim, źle ich potraktowałaś.
- To znaczy?
- Masz gdzieś ich pomoc, nie masz zamiaru wracać. To twoi przyjaciele.
- Co ja mam im powiedzieć?
- Nie wiem, że ci przykro z tego powodu?
- Duma mi nie pozwala.
- Kochasz tego, całego Louisa?
- Nie. - skłamałam.
- Szczere ''nie''?

- Szczere.
- A on Ciebie?
- No tak.
- Idź z nim pogadaj, na spokojnie, poszedł bym z toba, ale tylko pogorsze sprawe.
- Czekaj, pójdź ze mną.
- Chcesz tego?
- Chcę.
- Napewno?
- Napewno.

*Louis*
Siedziałem w domu z Liamem i Niallem, kiedy przyszła Jula z Harrym.
- Widzieliśmy jak, Magda całowała sie z jakimś przyjebem! - powiedziała Jula.
- Co kurwa?!
- Ale szczerość. - zasmial sie Zayn.
- To nie żarty Malik! - krzyknąłem
- No mówie ci, lizała sie z nim, potem powiedziała, że nie wraca, i ma w dupie naszą pomoc! - dodał Harry.
- Jak to? Kto to? KTO TO KURWA BYŁ!? - byłem wściekły, to, że odeszła, okej, ale, że sie z kimś całuje... Zabije go... - Niech, tu tylko przylezie!
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Harry otworzył, wszyscy poszliśmy za nim.
- O jest i nasza księżniczka! - powiedziałem z ironią.
- Lou, ja chciałam pogadać...
- Lou, jest też książe z bajki. - zadrwił Hazz.


- Spierdalaj. - mruknęła pod nosem Magda.
- Nie odzywaj sie, tak do mnie. - odezwał się lokers.
- Was wszystkich popierdoliło! Ja spierdoliłam, ale z wami jest coś nie tak! - krzyczała Magda.
- Tak, bo to z nami jest coś nie tak, z nami. - wtrącił się Zayn.
- Tak, z wami. - znów zadzwonił dzwonek.
- Kogo kurwa niesie. - poszła Julka, ku naszemu zdziwieniu w drzwiach stał Filip.
- Co? - zapytała.
- Możemy pogadać?
- Ile cie nie było, teraz chcesz gadać? - zapytała ponownie.
- Tak. - wyszli za drzwi.

- To na czym skonczyliśmy. - powiedział uradowany Zayn, ten to ma tupet.
- Louis, możemy pogadać, proszę. - Magda podeszła do mnie spytała.
- Jasne, chodź.

*Magda*
Poszliśmy do pokoju niebieskookiego, musiałam mu wszystko wytłumaczyć.
- Louis wybacz.
- Co mam ci wybaczyć?
- Każdy błąd, jaki do tej pory popełniłam. Przepraszam, przepraszam, że tak was potraktowałam, przepraszam, że całowałam się z Leonem, przepraszam, że zauroczyłam się w nim. Przepraszam, że posądziłam cię o coś, czego nie zrobiłeś. Poprostu, za wszystkie moje błędy przepraszam!
W tym momencie, z moich oczu, popłynęły łzy. Louis tylko, podszedł do mnie, pocałował i mocno przytulił.
- Kocham Cie. - wyszeptał mi do ucha.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam ledwosłyszalnie i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
- Wrócisz? - zapytał patrząc mi w oczy.
- A mogę?

- Nie zadawaj, tak idiotycznych pytań.
- Musze tylko zabrac swoje rzeczy od Leona.
- Może najpierw z nim pogadasz?
- W drodze do domu. - zeszliśmy na dół, do reszty.
- Lou! Zostaje u was! - krzyknela Jula.
- Co? - powiedzialam i ja i Loui.
- No Filip przyszedł powiedzieć, że dzwonił do rodziców, i powiedzieli, że mam szanse dostać sie na studia w Londynie, no i moge zostać! - krzyknęła.
- Mieszkasz z nami? - zapytal Niall.
- Jak moge.
- Tylko my po wakacjach zaczynamy trase, ale okej. - powiedział Malik.

- Ale ja po wakacjach i tak mam iść na studia matole! - Jula puknęła Zayna w głowe.
- No dobra, jak sie dostaniesz!
- Dostane i nie marudź Malik!
- Dobra, kłóćcie sie dalej, odezwe sie, obiecuje. - powiedziałam, złapałam Leona za rękaw i wyszłam z domu.
- Co chcesz? - spytał.
- Nie chcę, tego ciągnąć.
- Co?
- Pozól mi odejść.
- Nie!
- Ale sam mnie namawiałeś!
- Magda, nie, nie pozwole, pamiętam w jakim byłaś stanie.
- Noi? Teraz jest dobrze.
- Ale on znowu wszystko spieprzy u nas nie masz problemów.
- Nic nie spiepszy, ja spiepszyłam! I jakie nas? RAZ cie całowałam, wiesz, to nic nie znaczyło!

- Czasami, mały pocałunek znaczy wielkie coś!
- Ty coś bierzesz? Gadasz jak Harry do Julki...
- Raczej ty, chcesz wrócić do tego idioty.
- Louis nie jest idiotą!
- Nie? To czemu, patrzył na mnie, wzrokiem zabójcy?!
- Zabójcy? Ta, żyłam z mordercą... - parsknęłam. - Mniejsza, zabieram moje rzeczy i wracam do nich. - przyspieszyłam kroku i poszłam w kierunku mieszkania Leona.
- O nie, nigdzie nie wrócisz, zostajesz.
- Nie zmusisz mnie, po co ja sie właściwie ciebie pytałam, raczej powinnam powiedzieć ''Leon wracam do przyjaciół''.
- Jak mówie, że zostajesz, to zostajesz!
to mi tu pasi, dlatego jest xd

- Jesteś jak połączenie Hazzy z Filipem, ugh. - poszłam jeszcze szybciej. Poszłam inna drogą, więc zgubiłam chłopaka. W domu była tylko Jenny, powiedziałam, jej że wracam, zabrałam moje rzeczy i gdy miałam wychodzić w drzwiach stanął Leon.
- Zostajesz. - wysyczał przez zęby.
- Zostać, to ty powinieneś, na planecie z której przybyłeś.
- Jaki diss - zaśmiał sie - Magda, zostań!
- Jeb sie! - warknęłam, pchnęłam go i wyszłam.

I to niby, Louis to idiota? Jezu, współczuje, następnej dziewczynie Leona.
Szłam na skróty przez jakieś zadupne uliczki, ktoś złapał mnie za ręke, był to Leon, nie zdąrzyłam nic powiedzieć, pchnął mnie na ściane starej kamienicy. Bolało. Zaciągnął w jakiś zalulek. Próbowałam mu uciec, jednak on był silniejszy, nie znałam go takiego, był miły i uroczy, a teraz sie do mnie dobierał.
- Zostaw mnie! - krzyczałam.
- Nikt cie nie uslyszy, a zwłaszcza ten twój Lou. - powiedział zrywając ze mnie koszulke. Czułam jego rece na moim ciele. Wyrywałam sie, ale na marne. Nie przestawałam walczyć, jednak on dopiął swego. Czy na prawde tak bardzo zależało mu na gwałcie. Na gwałcie dziewczyny, zagubionej dziewczyny, która mu ufała? On odszedł, a ja leżałam pod ścianą cała we łzach. Musiałam sie jako tako ogarnąć, wzięłam z torby całe ubrania i osłupiała i zapłakana powoli poszłam do domu, bałam sie, że on zrobi to jeszcze raz.
Gdy już weszłam do domu, prosto poszłam do pokoju Louisa, bo pewnie tam siedział. Weszłam, cała zapłakana.

- Magda, czemu płaczesz, co się stało? - wypytywał.
- On, ja, on...m...mnie...mnie....z..g.wałcil mnie.... - powiedziałam przez łzy.
Bylam cała roztrzęsiona.

- Zabije gnoja! - Lou uderzył pięścią w ściane.
- Nie, tylko wszystko pogorszysz, ja chce zapomnieć, chociaż nie wiem, czy to będzie możliwe, chciałam przeżyc swój pierwszy raz z osobą, którą kocham... - Lou mnie przytulił.
- Ale, kiedy, czemu on to wogóle zrobił?
- Nie wiem, czemu! I jak, wracałam do was...
- Idź weź prysznic, a potem sie połóż. - powiedział opiekuńczo.
Poszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę, umyłam zęby. Wróciłam do pokoju, Louisa. Nie było go tam, mam nadzieje, że nie zrobi nic głupiego. Ja zastosowałam sie do jego polecenia i położyłaś sie spać, z nadzieja, że rano okaże sie, że to był sen.

*Rano*
Gdy się obudziłam, Louisa nie było w pokoju. Może, wcześniej wstał - pomyślałam. Ubrałam się, zeszłam na dół, do kuchni gdzie wszyscy jedli śniadanie. Nie powiedziałąm nic, o wczorajszym zdarzeniu. Gdy wszyscy, siedzieliśmy w spokoju, do domu wpadł Harry.
- Ludzie, Louis jest w szpitalu! - krzyknął.
- Co?! - powtórzyłam jego czyn.
- Dlaczego? Co się stało? - pytał Liam.
- Prawopodobnie, ktoś go pobił.
Matko, przecież, to był Leon, któż by inny? Przecież mu mówiłam, zapomnielibyśmy i wszystko by było dobrze! Stanęłąm, jak osłupiała. Przecież, to moja wina, moja wina.
- Magda, co jest? - zapytała Julka. Nie powiem im, przecież, że Leon mnie zgwałcił i Lou, chciał go zabić.
Nie odpowiadałam, nie wiedziałam, co mam wykrztusić. Byłam w chwilowym szoku, jakbym chciała coś powiedzieć ale mowe mi odebrało.
- Magda? - teraz Niall. - Co jest, wiesz coś? Odkąd wczoraj wróciłaś nie wychodziłaś od Lou, mówił coś? Coś sie stało?
- Nic się nie stało. - skłamałam.
- Serio? Nic? - Liam.
- Nic. - potórzyłam.
- Takim sposobem, nikomu nie pomożesz. - Zayn.
- NIC NIE WIEM! - krzyknęłam, a w oku zakręciła sie łezka.
- Dobra, dajcie jej spokój. - odezwał się Harry, który zawsze mi dokuczał.
Wszyscy, postanowiliśmy, pojechać do szpitala. Gdy już tam byliśmy, poszlismy do recepcji.
- Dzień dobry, gdzie leży Louis Tomlinson? - spytał Liam.
- Kim jesteście? - spytała ta baba.
- Jego najlepszymi przyjaciółmi - powiedział Zayn. - A to jego, dziewczyna. - powiedział wskazując na mnie.
- Nie dziewczyna, już nie. - mruknęłam.

- W każdym razie, najlepsi przyjaciele. - Niall.
Ta babka powiedziała nam w jakiej sali jest Loui. Poszliśmy tam. Zapukaliśmy, usłyszeliśmy "proszę". Był, tam lekarz, pozwolił nam zostać na góra 15 minut. Mężczyzna wyszedł, a my zostaliśmy z Louisem. Patrzyłam na niego, smutnym wzrokiem.
- Magda... - chyba to zauważył. I daleczego każdy dziś mówi, moje imie?!
- Czemu to zrobiłeś? - podeszłam do niego.
- On cie skrzywdził.
- Co? Kto skrzywdził Magde? Komu wpierdolić? - uniosła sie Julka.

- Nikomu. - warknęłam.
- My o czymś, nie wiemy? - spytał Harry.
- Nie chcecie wiedzieć i to nie jest dobry moment. - powiedziałam.
- Dlaczego, kiedy mi sie układa, Harry sie mnie nie czepia, to u kogoś sie jebie... - mruknęła Jula.
- Los. - odpowiedziałam.
W moich oczach, coraz bardziej było widać łzy. Czułam, że zaraz wybuchnę, ale nie mogę. Niestety, nie umiem, chować w sobie emocji. Pogadaliśmy jeszcze z nim, jakieś 5 minut i przyszedł lekarz i wyszliśmy. Postanowiłam, złożyć wizytę Leonowi. Gdy już, doszłam do jego mieszkania, wtargnęłam bez pukania. Drzwi, trzasnęły za mną. Wtargnęłam do salonu, ten przyjeb siedział sobie na kanapie jak nigdy nic.
- Jesteś, z siebie zadowolony?! 
- Ja? Tak? A ty nie?
- Najpierw mnie gwałcisz, potem bijesz Louisa! Ty normalny jesteś?!
- Jak to, gościu, ja cie zabije! - krzyknęła Jula.
- Co ty tu?! - osłupiałam.
- Śledziłam Cie.. A ty. - pokazała na Leona. - Ja cie zamorduje.

- Pobiłem tego chuja to i z tobą sobie poradze.
- Ty jesteś nic nie wartym chujem! - krzyknęłam.
- Magda idź. - powiedziała Jula.
- Nie, nie ide, ty też go zostaw!
- Nie, on cie zgwałcił, ma mu to ujść na sucho! Już jesteś na policji zjebie - powiedziała do Leona i walnęła go w twarz.

To nie tak miało być - krzyczałam w myślach. Z Julką, wyszłyśmy stamtąd, w drodze do domu, rozbeczałam się jak dzieciak.
- Czemu płaczesz? - spytała.
- Bo sie dowiedziałąś, o tym, co było wczoraj. A to tylko, wiedział, Louis.
- Jesteś moją przyjaciółką, pomoge ci.
- Całe życie mi się wali.
- Ale powiedz czemu?
- Miałaś pomagać...

- Pomagam.
- Widać.
- Obiecuję, że zaczne.
- Czemu mnie śledziłaś?
- Chciałam wiedzieć, gdzie idziesz i po co.
- To miała być taka pomoc?
- No tak.
- Ja nie chce mieć, z tym psycholem nic wspólnego!
- Magda, może idź na jakieś leczenie? Ale na pewno idź z tym na policje!
- Nie! Wracam do Warszawy!
- Jak to?! Ja zostaje, a ty ze mną!
- Nie! Za wiele, kłopotów sprawiłam wam, Louisowi, wracam i już! Chce zapomnieć, chce wrócić do przyjaciół, do rodziny.
- Jak zdecydujesz... - Jula posmutniala.
- Postanowiłam. A gdyby, Louis się o mnie pytał, to nie mów mu gdzie jestem.
to mi tu pasuje, dlatego dodałam El i Lou xd

- No dobra, ale chyba, musisz zabrać swoje rzeczy...
- Tak też zrobie, jutro wróce do Polski.
- Magda, tylko obiecaj mi jedno - powiedziała już pod drzwiami - od teraz będziesz na siebie uważać.
- Nigdy, nikomu nie zaufam.
- Nie o to mi chodzi...
- Obiecuje, nie będę sie ciąć i te sprawy.
- I nie ćpaj!
- Dobra.
Gdy już weszłyśmy do domu, poszłam do pokoju Lou, spakowałam wszystkie swoje rzeczy, tak jakby by mnie tu nigdy nie było, i git.

*Julka*
Nie moge, że Magda serio chce wyjechać, no nie dziwie sie jej, ale.. Nie powstrzymam jej, jest dorosła i robi co chce. Nie powstrzymam jej, jest dorosła i robi co chce. Ona poszła sie pakować, a ja poszłam do kuchni gdzie siedział Niall i jadł kanapke. Usiadłam mu na kolanach. Przestał jeść i na mnie spojrzał.
- Co jest? - spytał.
- Nie ważne.
- Magda?
- Tak.
- Co znowu zrobiła?
- Wraca do Warszawy.
- Dlaczego?
- Zjebało jej sie życie.
- Znowu?
- Tak, ale nie powiem ci o co chodzi, nie teraz. - pokazałam mu język i wstałam.
- Gdzie idziesz?
- Do pokoju, poszukam sobie uczelni, halo, ja musze iść na studia.
- Ok.
Poszłam do "siebie", włączyłam laptopa i zaczęłam szukać, jakiś uczelni w Londynie. Pewnie będzie trudno sie dostać, jak już je znajde.
Chociaż głupia nie jestem, ale jednak na medycyne łatwo dostać sie nie da. Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam prosze. Do pokoju wszedł Harry.
- Co? - zapytałam.
- Znalazłaś, już uczelnie? - spytał.
- Jeszcze nie, ale jak znajdę, to łatwo się nie dostane.
- Czego, tak sądzisz?
- Bo chcę, studiować medycynę.
- Ty?
- Tak, ja i skąd wiesz, że szukam uczelni? - zapytałam.
- Wiesz, podsłuchałem, rozmowę twoją i Nialla.
- Harry...myślałam, że dałeś sobie spokój.
- Bo dałem, serio...

- Dobra, mam nadzieję, że dałeś.
- No mówie serio. I ty? Medycyna?
- Co w tym dziwnego?

- No właśnie, chyba nic.
- To co sie czepiasz?
- Nie czepiam!
- Niee... Ty? Harry i nie czepianie?

- Ja grzeczny chłopak jestem.
- Grzeczny, jest chyba ostatnim z twoich imion...
- Czego chcesz, ty też aniołek nie jesteś!


- Dobry argument.
- Bo mój.
- Skromnością też nie grzeszysz Styles. - zaśmiałam sie.

- Ja grzesze, wszystkim czym się da!
Wybuchłam śmiechem.
- Tak oczywiście, przekonałam sie na własnej skórze. - znów sie zaśmiałam.

- Nie zaprzeczysz.
- Nie! - nadal sie śmiałam.
- Takiemu, jak ja, się nie zaprzecza.
- Ahh, tak? Ciekawe... Chyba jestem jedyna, która to robi. - wytknęłam mu język.
- To masz wpierdol.
- Nie bije sie dziewczyn. - Hazz chciał mnie złapać, a ja wstałam z łóżka i zaczęłam mu uciekać.
- Uciekłaś mi? Większy wpierdol!
- Bo sie boje! - teraz juz oboje sie smialismy.
- Miałaś szczęście!
- Co? Jakie szczescie? - zlapal mnie i zaczal laskotac.
- Przestań! Harry przestań! - krzyczałam przez śmiech.
- Co tu sie dzieje? - Niall wszedl do pokoju. - Co wy sie tak smiejecie?
- Ten idiota, mnie zaczął łaskotać! - pokazałam na Harr'ego.
- Ty idioto, moją Julke? - zaśmiałam sie, a chłopaki za mną. Mieliśmy w 3 niezłą głupawke. Ciesze sie, że w moim lajf, jest już okej.
Tylko jak u mnie jest okej, to mojej przyjaciółce się życie, pierdoli. No, ale, nie raz miała drama time.

*Następny dzień, Julka*
Wczoraj Magda nie wychodziła z pokoju. Niall i Harreh mnie zajęli, głupimi zajęciami, więc nie miałam czasu sie przejmować. Dziś jade z nią na lotnisko.
- Masz wszystko? - spytałam.
- Tak, chyba mam.
- Dotrzymasz obietnicy?
- Tak mamo.
- Nie wiem, czy ci wierzyć.
- Obiecuje do cholery!

- Ty obiecasz, że sie nie wpakujesz w bagno, a ja, że nie powiem Lou, okej? - zapytałam Magde.
- Okej.
Na koniec się przytuliłyśmy, i Magda poszła na te odprawy itd. Mi sie łezka w oku zakręciła. To nie tak miało być, to miały być nasze wakacje! Cóż, teraz, aby tylko nie wpakowała się w bagno. A ja zacznę obmyślać plan, co powiem Louis'owi. Może, niedźwiedź ją zjadł, albo wyjechała do Kazachstanu... Nie, nie kupi tego. No prawdy, mu nie powiem. Albo! Zmarła jej babcia. Taa...
Kupi to! Brawo Jula! Ale czas wracac do domu, dzis Li, jedzie do Lou, ja go zobacze za dwa dni, jak wroci do domu. Wsiadlam do samochodu. Tak prowadze. I pojechalam do domu. W nim, zastałam tylko Zayna i Harr'ego, jak na złość. Ciekawe, gdzie Niall. Może też sie zabrał z Li. W każdym razie, byłam głodna, więc poszłam do kuchni.

*Tydzień później, Julka*
Od wyjazdu, Magdy, rozmawiałyśmy dwa razy przez telefon. Nie powiedzialam Lou prawdy. Choć, się dopytywał, ale nic nie wie. Obiecałam i nie powiem. Tak samo, jak ona obiecała, że nie wpakuje się, w żadne bagno. Na razie ponoc, jest u niej okej, spotyka sie z przyjaciolmi, wiec okej. Oby tak dalej.
- Jula, list do ciebie! - krzyknął Zayn. Pobiegłam do niego. Podał mi koperte. Właśnie, zapomniałam wspomnieć, znalazłam uczelnie i dostałam odpowiedź.
- Dzięki. - mruknęłam i poszłam z listem do kuchni.
Otworzyłam koperte. 
''Panno Mettler,
Gratulujemy, od 1 września, zaczyna pani studia, na roku pierwszym w naszej uczelni...''

Dalej narazie nie czytalam. Jezu, jak sie ciesze. Pobieglam do pokoju Nialla, chlopak siedzial na lozku i cos pisal, ostatnio pisze piosenki. Rzucilam sie na niego.
- Co jest? - zapytał.
- Dostałam sie na uczelnie! - krzyknęłam mu w twarz.
- Jej, super! - pocałował mnie. W chwilach, radości, aka teraz, całowanie bardzo sie sprawdza.
- Ej, wy, nie połknijcie sie! - powiedział Zayn.
- Jeb sie! - poszłam zamknelam mu drzwi przed nosem.
- Jezu, ale super, zostajesz z nami! - powiedział uradowany Niall.
- No wiem! - teraz to ja go pocałowałam.
- Trzeba, to uczcić!
- To ty poinformuj, takich jeszcze 4 ciołków, a ja zadzwonie do brata.
- Okej.

*Magda*
Już tydzień, nie powiedziałam nic rodzicom, powiedziałam, że wróciłam bo tęskniłam, a z Lou mi sie nie ułożyło. I tyle. Więcej, się nie dowiedzą, a ja narazie nie chce wracać do Londynu. Prawie, codziennie widuje się, z przyjaciółmi, wróciłam do starego trybu życia. Przyjaciele też nic nie wiedzą, ale wypytują jacy są chłopcy, bo jednak cały świat wie, że byłam z Lou... W necie, tv, gazetach nagłówki "Była dziewczyna Louisa Tomlinsona, wróciła do kraju". A i jeszcze, kochane hejciki. Takie, typu, ''idz ty dziwko z modestu''. Zawiesiłam tt, tylko zostawiłam fb, bo mojego nazwiska nie znają. Tyle dobrego... Chociaż co w tym dobrego... Hejty jak hejty, mogą kogoś urazić, ale ja te, mam w dupie tak szczerze. Julka, mówiła, że szuka szkoły, ja poszukam w Warszwie, przecież też powinnam. Nie chce, zdobyć jakiegoś wielkiego zawodu, na Politechnike nie pójde, bo jestem cienka z matmy chemii itp. Coś, z humanistyką bardziej. Może, akurat mi się uda.

________________________________________________
No to, siemka. Jak zwykle dodaje ja - Magda, bo Julka ma żadko lapka.: p A teraz ma lenia.xd Rozdział jesyt big, efekty nudy... To tyle.; p

aut.: MADZIA JEST W SZPITALU, WIĘC WLAZŁAM NA JEJ KONTO I OPUBLIKOWAŁAM - julka. ; )

( c ) Julka & Magda

3 komentarze:

  1. Jej boski rozdział!
    Ale się w nim działo :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiście ♥ czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Czekam na następny!! Jejku co te dziewczyny wyrabiają? Ja już nie nadążam :P

    OdpowiedzUsuń